Karłowice vs Sporting 3:3 (3:2) Relacja
Wyszarpali remis... Z różnych powodów redaktor naczelny nie miał czasu wrzucić relacji a i bieżące aktualizacje mogą kuleć więc z góry redakcja przeprasza stałych czytelników i jak najszybciej postara się wrócić do pełnej relacyjnej sprawności. Ciężko się pisze po kilku dniach ale postaramy się w skrócie przypomnieć co się działo podczas meczu z Sportingiem i dokoła niego. Więc szybko. MARATON. Jedni biegają po lasach, drudzy po bieżniach inni po stadionach vel boiskach a tu ok 6 tyś maniaków postanowiło na pół niedzieli sparaliżować ruch we wrocławiu. Do tego debile którzy starali się usprawnić życie komunikacyjne dla pozostałych blisko 600 tyś mieszkańców tak genialnie to robili że już od 8 ciężko był się poruszać się po stolicy dolnego śląska mimo iż sam maraton startował o 9. Przez to kilka osób musiało się nieźle nakombinować by punktualnie przybyć na mecz. A my z miejsca zbiórki dzięki sprawnie wymyślonej podczas meczu z babajaga logistyce w większości bez problemów dotarliśmy na mecz.Co nie zmienia faktu że maraton przez główne ulice to głupi pomysł. SKŁAD. Tym razem parę osób z góry zapowiedziało swą nieobecność i 11 w porównaniu do inauguracyjnego meczu była trochę old school owa gdyż parę stoperów tworzyli jak to nazwali kibice "maldini i canavaro" czyli zawodnicy którzy tak jak wymienieni włoscy defensorzy myślą bardziej o emeryturze niż o regularnym bieganiem za piłką. Reszta składu była na papierze niewiele gorsza niż w meczu z grunwaldem. Jak to wszystko funkcjonowało za chwilię. 1 POŁOWA . Obrona grała bardzo poprawnie do czasu , a ofensywa była nad wyraz skuteczna. Jeden zero dwa zero po zamieszaniach w polu karnym Sportingu i oby strzelec bramek nie wystrzelał się na cały sezon. Potem bardzo ładna bramka kontaktowa dla Sportingu przy której nie można mieć większych pretensji do obrony, a strzał był tak mocny z voleya że przełamało naszemu bramkarzowi ręce. To ożywiło do tej pory niemrawo grający Sporting ale bramkę strzelili gospodarze. I gdy wydawało sie że będzie spokój tym razem błąd popełnia cała obrona a goście robili w naszym polu karnym co chcieli, a że chcieli strzelić bramkę to to uczynili. Szkoda że w jednej z ostatnich akcji połowy słupek przeszkodził gospodarzom w podwyższeniu wyniku.2 POŁOWA. Połowa niegościnności Sportingu lub inaczej, tyle co prezentów dostali zawodnicy gości by nastrzelać nam bramek to głowa mała. Niestety dwaj "włoscy bohaterowie" mimo starań popełniali coraz więcej błędów(kondycja, długa przerwa z kopania piłki zrobiła swoje) Na szczęście albo kunsztem popisywał się Nasz bramkarz albo anty talent pokazywali gracze ofensywni Sportingu. No jeden prezent wykorzystali i tu karygodny błąd naszego "łapacza" który nie opanował prostej piłki i pozostawiony sam przez pewnych dobrej interwencji obrońców nie dał rady naprawić swojego błędu w starciu z trzema napastnikami. Gra gospodarzy w drugiej połowie zostanie przemilczana mimo iż mieli dwie okazje by to jednak na swoją korzyść przechylić szale zwycięstwa. SĘDZIA. Jest sam więc nie ma co się mu dziwić że popełnił kilka błędów ale ogólnie sędziował pozytywnie bo jak się mylił się to w dwie strony. No tylko spalony w końcówce który przeszkodził gościom w akcji sprawia że obniżyć trzeba mu ocenę o pół punktu z 4,5 na 4. I to że spalonego nie było pisze redaktor pro-karłowicki. SPORTING . Do pierwszej swojej bramki nie istnieli, później grali fajny futbol niemiłosiernie marnując stworzone sytuacje ale jedno rzuca cień na ich postawę na boisku. Piłka nożna to gra kontaktowa dla facetów i wiadomo że czasem ktoś nie cofnie nogi ale żeby tak płakać to była lekka przesada.Co rusz dopominali się kartek i co chwile leżeli na boisku. Gdyby zagrali z Wichrem Domasław to chyba po 5 minutach zeszli by z płaczem z boiska. A najlepszy był stoper Sportingu który mając żółtą kartkę ciągle domagała się kartek dla Karłowic...przestał a raczej zrozumiał że sędza wiedział co robi gdy sam mając już w/w żółtą kartkę faulował w taki sposób że powinien minimum dostać drugą żółta i wylecieć z boiska ale sędzia tego nie uczynił. A co zrobili zawodnicy Karłowic? Nic! po prostu grali dalej. Poza tym Sporting pozostawił pozytywne wrażenie na boisku.KARŁOWICE Ciągle coś nie funkcjonuje ale jak co mecz jest inny skład...Pierwsza połowa ok ale druga...przechodzona. Wszyscy zgodnie stwierdzili że po drugiej połowie to za zdobyty punkt trzeba dziękować ...każdy swojemu Bogowi. KIBICE. Kilka sztuk przybyło za Sportingiem ale nic poza tym. Miejscowi pokazali się słabo wręcz bardzo słabo no ale cóż pewnie dla kilku ciągle trwał "weekendowy maraton" Miało byc krótko ale nie było i git. AVE BANDA KARŁOWICE
Komentarze