Odra Ratowice vs KARŁOWICE 1:3 (0:1)

Odra Ratowice vs KARŁOWICE 1:3 (0:1)

Relacja . El Classico poziomem nie zachwyciło ale dramaturgią już tak. Czyli zaczynamy relację. Ze względu na długi weekend, daleką drogę która na Nas czekała, remontem drogi i przewidywanymi utrudnieniami bo przy remontowanym odcinku jest wjazd na jeden z wrocławskich cmentarzy, wyjazd był zaplanowany z odpowiednim zapasem czasowym. Jednak brak zaplanowanych utrudnień sprawił że na miejscu rozgrywania meczu pojawiliśmy się z ponad godzinnym zapasem. No i co tu robić jak do meczu tyle czasu i na dworze mimo jesiennego słońca piździło jak w kieleckiem. Odpowiedz jest jedna - trza się rozgrzać. I wszyscy grzali się w jedyny możliwy sposób na tyle długo że podczas meczu brakowało "tlenu" co przełożyło się na poziom piłkarski prezentowany przez niektórych. Ale za to w końcu wyszliśmy drugi raz z rzędu w takim samym składzie co miało dać efekty w lepszym rozumieniu się na boisku. Gospodarze natomiast przystąpili bez rezerwowych na ławce ale ...nie w protokole bo tam rezerwowi widnieli a mogło się to skończyć dla Karłowic sportową katastrofą. Dwa słowa o boisku. Jak ktoś pamięta Estadio De Milicka to mógł się poczuć jak na "legendarnym" boisku Karłowic. Góry, Doliny, bardziej kępy niż trawa i mimo że jej wysokość była odpowiednia to jakimś cudem na dużej części boiska rosły sobie fioletowe kwiatki na cienkich łodygach sięgających czasem kolan (zresztą widoczne na zdjęciu do artykułu). Ot "Ratowicki" klimat. MECZ. Czego można było się spodziewać po dwóch "najlepszych" drużynach Champions League? Napewno nie szybkiej kombinacyjnej i finezyjnej gry. Czasem gra była nawet chodzona ale czasem zawodnicy też i biegali. A nawet próbowali na  murawę przenieść pewną inną dyscyplinę sportową ale szczegółów nie będziemy pisać bo mimo wszystko na murawie panowała "pokojowa" atmosfera którą burzył jedynie sędzia swymi absurdalnymi decyzjami. Zainteresowane osoby z informacji redakcji znalazły konsensus a wracając do sędziego chciał nawet przerwać mecz bo z "sektora gości" w którym zasiadało 18 fanatyków co chwile leciały w jego stronę ch.u.j.e. No to kibice musieli w bardziej kulturalny sposób komentować skandaliczne sędziowanie. Ale mylił się sędzia w obie strony nie faworyzując nikogo po prostu był słaby. W piłkę próbowali grać goście i piłkarsko prezentowali się ciut lepiej od gospodarzy, jednak Ci nadrabiali walecznością i co rusz groźnie kontratakowali. Ale gdy kontuzji doznał jeden obrońca gospodarzy to goście już sobie dopisali trzy punkty i dalej mozolnie atakowali. Jednak efekt jakim było już dosłownie wepchanie piłki do siatki gospodarzy odbyło się przy wyrównanych ilościach osobowych obu zespołów bo po drugiej żółtej kartce z boiska musiał zejść pomocnik gości. Pewni swego goście mimo tylko jednej bramki dokonywali zmiany nawet strzelili druga bramkę i ...na mecz dotarł spóźniony rezerwowy gospodarzy i nagle gospodarze grali w komplecie. I tu się role odwróciły bo w piłkę zaczęła grać Odra a kontrować Karłowice. Napór Odry przyniósł tylko jedną bramkę bo albo zawodzili w doskonałych sytuacjach napastnicy albo ratowali sytuację obrońcy albo i chyba przede wszystkim w bramce stał Nasz podstawowy Bramkarz. Co prawda tego dnia miał problemy z łapaniem piłki ale za to wybijał odbijał takie piłki że głowa mała. I to właśnie przede wszystkim  dzięki niemu dotrwaliśmy do końca z tylko jedną stratą bramkową. A że ostatnia kontra meczu, bo wcześniejsze kończyły się między innymi słupkiem, przyniosła trzecią bramkę więc w końcu mogliśmy się cieszyć z Trzech punktów. I tradycyjnie po meczu cała okolica mogła usłyszeć kto wygrał mecz a wspólny wypad zakończyliśmy wspólnym zdjęciem. KIBICE. Jak wyżej napisane przybyli z Wrocławia w liczbie 18 głów. Niestety pewnie przez pogodę woleli oszczędzać gardła prócz końca meczu jedyny moment kiedy zrobiło się głośno to podczas okolicznościowej oprawy urodzinowej dla jednego z Nas. Trans JEST JEDEN BOGu  race i głośne STO LAT ubarwiły to trochę szare spotkanie. Niestety dwie świeczki nie wytrzymały temperatury i wolały się nie odpalać. Co nie przeszkodziło  jubilatowi się wzruszyć bo udało się wszystko zachować w tajemnicy do końca. Otrzymał też skromny prezent od całej BANDY KARŁOWICE. Powrót się trochę dłużył ale za to jak już wszyscy wrócili w stałe miejsce mogliśmy zacząć świętować a było co . Urodziny, pierwsza wygrana, zakończenie sezonu. Oj polało się różnych trunków w ilościach hurtowych sponsorowanych w większości przez jubilata. Mało kto wstał w poniedziałek rześki i wyspany. Ale po to własnie jeździmy gramy i bawimy się wspólnie by takie chwile przeżywać. A teraz do wiosny . AVE NASZA BANDA !!!  ps Tradycyjnie Karłowice na koniec odpalili. ps 2 za fotorelacje odpowiedzialna jest najmłodsza uczestniczka wyjazdu i z swojej pracy wywiązała się perfekcyjnie a jej pracę można zobaczyć w galerii z meczu.

Powiązana galeria:
zamknij reklamę

Komentarze

Dodaj komentarz
do góry więcej wersja klasyczna
Wiadomości (utwórz nową)
Brak nieprzeczytanych wiadomości